Spór o lasy wokół Bielska-Białej trwa. Hydrolog odpowiada leśnikom: „Wasze wycinki zagrażają bezpieczeństwu”
Lasy Państwowe tłumaczą się z wycinek w lasach wokół Bielska-Białej, o których alarmowali w ostatnich dniach przyrodnicy i aktywiści Stowarzyszenia Pracownia na rzecz Wszystkich Istot i inicjatywy Las Wokół Miast. Do wyjaśnień leśników odniósł się teraz dr hab. Mariusz Czop, hydrolog z AGH w Krakowie.
Przypomnijmy – w ostatnich dniach przyrodnicy i aktywiści apelowali do Ministry Klimatu i Środowiska oraz Generalnego Dyrektora Lasów Państwowych o zatrzymanie wycinek w lasach wokół Bielska-Białej do czasu wydania decyzji, dotyczącej ustanowienia lasów społecznych.
Lasy społeczne to koncepcja, nad którą strona społeczna (mieszkańcy, samorządowcy i przyrodnicy) przez ostatnich kilka miesięcy pracowali wraz z leśnikami. W lasach tych gospodarka leśna miałby zostać ograniczona, by chronić najcenniejsze przyrodniczo ekosystemy. Rozmowy te zainicjował Generalny Konserwator Przyrody, Mikołaj Dorożała, po katastrofalnych skutkach powodzi w czerwcu br., których rozmiar (straty oszacowano na 500 mln zł) mógłby nie być tak tragiczny, gdyby nie prowadzone w górskich lasach wokół Bielska-Białej wycinki i powstawanie tzw. dróg zrywkowych, znacząco przyspieszających spływ wody w czasie ulewnych deszczy.
Plan powołania lasów społecznych trafił na ministerialne biurka i czeka na wydanie decyzji. W tym czasie leśnicy rozpoczęli jednak zintensyfikowane usuwanie drzew właśnie w lasach wokół Bielska-Białej. Fotografie zrobione w ostatni weekend przez aktywistę Stowarzyszenia „Olszówka” pokazują wycięte piłami 150-letnie buki i 130-letnie jawory.
Strona społeczna, w tym Stowarzyszenie Pracownia na rzecz Wszystkich Istot, Inicjatywa Las Wokół Miast oraz Stowarzyszenie „Olszówka” wystosowały list do Minister Klimatu i Środowiska, Pauliny Hennig-Kloski, z wezwaniem do powstrzymania trwających wycinek. Powstała także petycja z apelem do decydentów w tej sprawie (link do petycji).
Na komunikaty przyrodników na łamach portalu bielsko.biala.pl odpowiedzili leśnicy. Rzecznik Nadleśnictwa Bielsko, Tomasz Gawęda, przekonuje, że wykonywany plan zaakcpetowany był przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska, a intensywność cięć i tak obniżono o 50%, jako kompromis, wynikający z rozmów ze stroną społeczną.
Do argumentów Lasów Państwowych odniósł się dr hab. Mariusz Czop, hydrolog z AGH w Krakowie, ekspert strony samorządowej lokalnego zespołu ds. utworzenia lasów społecznych wokół miasta Bielska-Białej:
Na ewidentne dowody w postaci zdjęć i filmów z dużą ilością wyciętych ponad 100-letnich buków, leżących na stromych zboczach Szyndzielni, przedstawiciele PGL Lasy Państwowe jak zwykle mają ten sam pakiet sztampowych wyjaśnień. W zeszłym tygodniu odbyły się obrady II Ogólnopolskiej Narady o Lasach (ONoL), gdzie Ministerstwo Klimatu i Środowiska ogłosiło, że planuje nową formę ochrony najcenniejszych terenów leśnych – starodrzewów, w których występują sędziwe drzewa w wieku przekraczającym 100 lat. Regulacje w tym zakresie zaczną obowiązywać od 1 stycznia 2025 r. i obecnie trwają intensywne prace nad określeniem obszarów starolasów. Trudno w takiej sytuacji nie postrzegać wycinania sędziwych ponad 100-letnich drzew jako działań kompletnie pozbawionych sensu i logiki a dodatkowo stających w kontrze do oczekiwań społecznych i zamierzeń naszego rządu. Wycinka ta najprawdopodobniej jest deficytowa, bo jest prowadzona w trudnym górskim terenie na zboczach o dużym nachyleniu, gdzie koszty mogą być znacząco wyższe od przychodów ze sprzedaży tego drewna. W opozycji do tej trudnej do dalszego akceptowania postawionej na głowie ekonomiki leśnej, warto wiedzieć, że roczne przychody z dostarczania wód pitnych dla mieszkańców i przedsiębiorstw w rejonu Bielska-Białej mogą wynosić nawet ponad 100 mln złotych.Lasy Państwowe nie przejmują się również tym, że obszar wycinki drzew na zboczach Szyndzielni to las wodochronny a usuwanie drzew z dużych powierzchni wpływa destrukcyjnie na zasoby wód pitnych. Istnieją naukowe dowody, że usuwanie powyżej 10-30% drzew z terenu zlewni leśnej wpływa negatywnie nie tylko na ilość i jakość, ale również dostępność wód w cyklu rocznym. Lekceważąc te argumenty Lasy Państwowe z całą świadomością, że teren jest cennym lasem wodochronnym, planują usunięcie połowy drzew. Argument, że wycinki miały być dużo większe, bo pierwotnie pozostawiona miała być tylko „kępa” o powierzchni 25 arów ma charakter mocno humorystyczny. Wszyscy jesteśmy wdzięczni, że nie zrealizowano pomysłu zdemolowania całego zbocza, ale to co zrealizowano obecnie też nie powinno mieć miejsca. Nieprawdą jest też to że wycinka połowy sędziwych drzew wynika z dyskusji ze stroną społeczną, bo Lasy Państwowe ustaliły to autorytatywnie wbrew postulatom strony społecznej i samorządowej wyrażonej w trakcie prac lokalnego zespołu ds. lasów społecznych wokół miasta Bielska-Białej. Postulowały one bowiem objęcie tego obszaru bezwzględnym wyłączeniem z gospodarki leśnej z uwagi na duże walory przyrodnicze oraz kluczowe znaczenie dla zapewnienia wód pitnych, ochrony przed powodzią oraz erozją zboczy i osuwiskami.Nadleśnictwo Bielsko czy w szerszym rozumieniu Lasy Państwowe nie mają żadnych naukowych dowodów, że prowadzona przez nich gospodarka leśna nastawiona na pozyskiwanie drewna ma pozytywny wpływ na ochronne funkcje lasów. Takie zapewnienia przekazywane przez ich przedstawicieli są kompletnie bezpodstawne i należy wymagać aby jak najszybciej Lasy Państwowe wdrożyły specjalne zasady ochrony leśnych zlewni górskich, w celu ochrony deficytowych w Karpatach zasobów wód pitnych. Bardzo dobre wytyczne w tym zakresie zostały opracowane przez Organizację Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) ale Lasy Państwowe kompletnie nie przejmują się problemami lokalnych społeczności i nie widzą potrzeby ich wdrożenia. Wszystko to w sytuacji, gdy w związku z niekorzystnymi skutkami zmian klimatycznych rejon Bielska-Białej jest mocno narażony na przeplatające się susze i powodzie. Ostatnie dwie powodzie z czerwca i września br. w mieście Bielsku-Białej oraz w 10 gminach powiatu bielskiego spowodowały straty wycenione na około 500 mln złotych.
– komentuje dr hab. Mariusz Czop, hydrolog, AGH w Krakowie.
Kontakt:
dr hab. Mariusz Czop, tel. +48 504 794 628, e-mail: [email protected]