Czy samorządowcy zablokują sukces rządu Tuska? W świętokrzyskim nie chcą pół miliona rocznie subwencji ekologicznej
Pod koniec grudnia, Radni Gminy Bliżyn w świętokrzyskim wydali stanowisko dotyczące poparcia planów utworzenia na terenie gminy rezerwatu w formie zaproponowanej przez Lasy Państwowe. Przyrodnicy alarmują, że w efekcie sojuszu lokalnych polityków z leśnikami, unikalny las nie będzie wystarczająco chroniony a gmina otrzyma trzy razy mniej pieniędzy. Dlaczego samorządowcy nie chcą pół miliona subwencji i czy scenariusz z Bliżyna powtórzy się w innych regionach Polski?
Dzięki subwencji ekologicznej (ustawa o dochodach jednostek samorządu terytorialnego weszła w życie 25 października 2024 r.), istniejące oraz powoływane nowe formy ochrony przyrody takie jak rezerwaty umożliwiają transfer środków do samorządów. Ustawa przewiduje wypłaty od 1 stycznia 2025 r. W założeniu jej twórców chodziło o „dodatkowe wsparcie dla mniej zamożnych samorządów, które upatrują szanse rozwojowe w wykorzystaniu walorów przyrodniczych i rozwoju turystyki przyrodniczej” – czytamy na stronie ministerstwa.
Tymczasem 18 grudnia 2024 r. Radni Gminy Bliżyn wydali stanowisko w sprawie planów utworzenia rezerwatów na terenie Gminy Bliżyn, z którego wynika odrzucenie aż pół miliona złotych subwencji. W stanowisku można przeczytać: „Popieramy koncepcję przedłożoną przez Regionalną Dyrekcję Lasów Państwowych w Radomiu (...) Uważamy, że gospodarz tych terenów, czyli Lasy Państwowe prowadzą je w sposób prawidłowy i dzięki ich ponad 100 letniej pracy lasy te są w dobrej kondycji”.
Propozycja leśników jest 3 krotnie mniejsza od zaprezentowanej przez przyrodników: – Pieniądze z subwencji ekologicznej każda gmina może wykorzystać dowolnie, np. na rozwój regionu poprzez imprezy, transport publiczny, remonty. Dlaczego Rada zamiast możliwych 700 tys. złotych rocznie chce niecałe 250 tys.?– dziwi się Radosław Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot, która złożyła wniosek o powołanie rezerwatu „Suchedniowskie Lasy Naturalne” o wielkości 3,3 tys ha.
Czy unikat w skali Polski będzie chroniony a budżet gminy zasilany subwencją?
Lasy Suchedniowskie to fragment Puszczy Świętokrzyskiej, tworzony m.in. przez bardzo rzadki w Polsce wyżynny bór jodłowy, ze względu na naturalność lasu porównywany do Puszczy Białowieskiej. Występuje tu wiele gatunków reliktowych, charakterystycznych dla pierwotnych puszcz takich jak chrząszcz ponurek Schneidera. Występują tu sóweczka, włochatka, dzięcioł białogrzbiety i wilk. 8 stycznia 2024 r. decyzją minister Pauliny Hennig-Kloski aż 4,5 tys. ha tutejszych lasów zostało objęte moratorium, czyli wstrzymaniem prac gospodarczych do czasu objęcia ich trwałą ochroną.
– Przez rok obowiązywania moratorium na obszarze 4,5 tys. ha lasów nie stracił nikt - żaden leśnik ani pracownik ZUL. Czas zacząć czerpać korzyści z ochrony przyrody poprzez powołanie dużego, otwartego rezerwatu, czyli lasu dostępnego dla turystów i mieszkańców. To kwestia rozwoju całego regionu. Turystyka przyrodnicza rozwija się na świecie 6 razy szybciej niż inne jej gałęzie. Rezerwaty podnoszą wartość prywatnych działek w okolicy a idea otwartego rezerwatu oznacza pogodzenie skutecznej ochrony przyrody i udostępnienia tego terenu dla mieszkańców. Rada Gminy Bliżyn z Przewodniczącym Bułką na czele odrzucając pół miliona złotych subwencji działa na szkodę mieszkańców – komentuje Ślusarczyk.
Zdążyć zanim wytną
Trwała ochrona Lasów Suchedniowskich jest pilnie potrzebna ze względu na eksploatację gospodarczą, częściowo wstrzymaną przez moratium. Dotychczasowe szkody gospodarki leśnej w Puszczy Świętokrzyskiej opisuje między innymi w raport „Lasy poza kontrolą”. – Tylko przez 14 miesięcy w latach 2020-21, 115 tys m3 drzew wycięto w tym miejscu bez zatwierdzonych planów urządzenia lasu, wycięto wiele starych drzew o wymiarach pomnikowych, od których zależy utrzymanie bioróżnorodności tego obszaru. Budowane są ogromne drogi do wywózki drewna, które niszczą lub prowadzą do fragmentacji siedliska oraz przyczyniają się do odwadniania lasu, a więc zwiększania ryzyka pożarowego – wymienia Ślusarczyk.
Problem, by zdążyć z ochroną zanim las zostanie zniszczony jest w Polsce powszechny. Pracownia na rzecz Wszystkich Istot alarmuje, że poza ochroną (a więc zagrożone wycinką) w 2025 r. w całej Polsce pozostanie nawet 2,3 mln m3 starolasów. I to mimo polecenia MKIŚ ochrony starolasów skierowanego do Lasów Państwowych. Warto także podkreślić, że wycinka cennych przyrodniczo lasów jest działaniem w większości przypadków deficytowym, tak jest w Nadleśnictwie Suchedniów.
Czy scenariusz z Bliżyna powtórzy się w innych regionach Polski?
Pomysł powołania dużego rezerwatu „Suchedniowskie Lasy Naturalne” w liście otwartym z 27 sierpnia 2024 r. do Ministerstwa Klimatu i Środowiska poparło 150 naukowców a także w osobnym stanowisku Państwowa Rada Ochrony Przyrody. Pomysł pozytywnie zaopiniował także Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska.
– Naukowcy mówią wprost, że Puszczę Świętokrzyską trzeba chronić przede wszystkim przed gospodarką leśną. Stanowisko Rady Gminy jest więc antynaukową laurką wystawioną leśnikom wbrew interesom regionu. To także fatalny przykład dla innych regionów. Nie tylko w świętokrzyskim sojusz lokalnych polityków z leśnikami blokuje rozwój. A przecież powoływanie rezerwatów nie stoi w żadnej sprzeczności z gospodarką leśną, która nadal będzie prowadzona poza terenami chronionymi, czyli na zdecydowanej większości Nadleśnictwa – podsumowuje Ślusarczyk.
Kontakt dla mediów: Radosław Ślusarczyk, Stowarzyszenie Pracownia na rzecz Wszystkich Istot, e-mail: [email protected], tel.: 660 538 329