Wyciąć, by nie było czego chronić, czyli dialog Lasów Państwowych ze społeczeństwem
Lasy Państwowe blokują powstawanie obszarów chronionych i lasów społecznych. Przykładem jest sytuacja wokół Bielska-Białej, gdzie zarówno mieszkańcy, jak i samorządowcy od dawna domagają się utworzenia lasów społecznych, w których gospodarka leśna będzie ograniczona lub w przypadku najcenniejszych przyrodniczo ekosystemów zakazana. Poza kwestią ochrony dziedzictwa przyrodniczego jest to także ważne ze względów bezpieczeństwa – zapewnienia wody pitnej dla regionu oraz niwelowaniem ryzyka powodziowego. Nadleśnictwo Bielsko robi jednak wszystko, by zniweczyć te plany. Decyzja Ministerstwa Klimatu i Środowiska z 10 stycznia 2025 r. tylko częściowo zabezpiecza wnioskowane przez społeczeństwo obszary leśne.
W Bielsku-Białej i okolicach zarówno mieszkańcy, jak i samorządowcy mówią jednym głosem w sprawie lasów – chcą ich lepszej ochrony. Dlatego Bielsko-Biała została włączona do grupy w sumie czternastu miast, wokół których część lasów miałaby pełnić przede wszystkim funkcję społeczną, a najcenniejsze przyrodniczo ekosystemy byłyby objęte ochroną rezerwatową. W tym celu na obszarze lasów Nadleśnictwa Bielsko, w obrębie miasta Bielsko-Biała, gminy Wilkowice, Jaworze i Kozy wytypowano 5490 ha, stanowiących 57% terenów zarządzanych przez wspomniane nadleśnictwo. Zgodnie z założeniami w lasach społecznych obowiązywałyby:
- wyłączenia z użytkowania gospodarczego (wycinek) na stromych stokach (20 stopni i więcej), w drzewostanach w wieku 120 lat i starszych, w proponowanych rezerwatach przyrody, w buforach wzdłuż cieków, w buforach wzdłuż szlaków i dróg;
- ograniczenie i modyfikacji użytkowania gospodarczego – na pozostałych terenach lasów społecznych.
Celem samorządowców i lokalnej społeczności nie jest tylko ochrona przyrody, ale również odtworzenie funkcji wodochronnej lasów wokół Bielska-Białej, co zabezpieczyłoby zasoby wody pitnej dla regionu oraz niwelowałoby skutki powodzi. Tymczasem Lasy Państwowe, choć świadome znaczenia wodochronnego lasów, którymi zarządzają, sprzeciwiają się takiemu rozwiązaniu, systematycznie niszcząc masowymi wycinkami oraz budową dróg zrywkowych ten kluczowy dla bezpieczeństwa system hydrologiczny. Te drogi leśne w momencie ulewnych deszczy stają się rwącymi potokami i powodują poważne ryzyko powodziowe.
Istnieją naukowe dowody, że usuwanie powyżej 10-30% drzew z terenu zlewni leśnej wpływa negatywnie nie tylko na ilość i jakość, ale również dostępność wód w cyklu rocznym. Lekceważąc te argumenty Lasy Państwowe z całą świadomością, że teren jest cennym lasem wodochronnym, planują usunięcie połowy drzew
– tłumaczy dr hab. Mariusz Czop, hydrolog z AGH w Krakowie.
Dowodem na słuszność tych obaw jest chociażby powódź z czerwca 2024 r., która zniszczyła dobytek wielu ludzi, poważnie uszkodziła szpitale czy szkoły. Starostwo Powiatowe w Bielsku-Białej oszacowało straty na niemal 80 milionów złotych.
Dopiero popowodziowa wizytacja Generalnego Konserwatora Przyrody, Mikołaja Dorożały w Bielsku-Białej, doprowadziła do zorganizowania przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska rozmów ze stroną społeczną, które miały doprowadzić do wypracowania planu dla lasów społecznych.
Samorządy wraz mieszkańcami i przedstawicielami wielu organizacji stanęli po jednej stronie, a leśnicy po drugiej. I mimo że teren lasów bielskich spełniał wszystkie ministerialne kryteria, wymagane do ustanowienia lasu społecznego, to Lasy Państwowe nie zgodziły się, wywracając stolik. Tym samym rozmowy zakończyły się fiaskiem, bo jak zawsze dla leśników liczy się tylko eksploatacja i zysk ze sprzedaży drewna, a nie ochrona przyrody czy bezpieczeństwo publiczne
– komentuje Radosław Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot, uczestnik rozmów z leśnikami.
Ostateczną decyzję ws. lasów społecznych wokół Bielska-Białej do końca marca 2025 r. podjąć ma Ministerstwo Klimatu i Środowiska. Tym niemniej jeszcze w trakcie ich wyznaczania na spotkaniach ze stroną społeczną, Lasy Państwowe rozpisały przetargi na prowadzenie gospodarki leśnej także na terenach spornych. Mało tego – już w grudniu 2024 r. prace ruszyły, dewastując najcenniejsze fragmenty lasu. Ścięto m.in. 150-letnie buki i 130-letnie jawory, także na stokach Szyndzielni – góry, która jest symbolem turystycznym regionu.
Zdecydowany sprzeciw społeczny i petycja skierowana do Ministerstwa Klimatu i Środowiska spowodowały reakcję resortu, który wystosował pismo do Lasów Państwowych o zabezpieczenie lasów wokół Bielska-Białej w imię zasady przezorności. Postulaty dotyczyły zarówno zabezpieczenia terenów leśnych, jaki i zawieszenia przetargów na wykonywanie usług z zakresu gospodarki leśnej na terenie Nadleśnictwa Bielsko w roku 2025, do momentu, w którym zostanie podjęta decyzja o tym, jakie obszary będą lasami społecznymi i w jakim zakresie będą one chronione.
Lasy Państwowe zignorowały prośbę Ministry Klimatu i Środowiska, czyli swojego zwierzchnika i kontyuowały prace, tłumacząc w piśmie z 18 grudnia 2024 r., że zatrzymanie przetargów i zawieszenie już podpisanych umów byłoby możliwe jedynie, gdyby spełnione zostały przesłanki „istotnej zmiany okoliczności”, np. – co sami wskazali – zmiany prawa lub klęski żywiołowej oraz sprzeczności z interesem publicznym.
W – mówiąc delikatnie – pokrętnej logice Lasów Państwowych, żadna z tych przesłanek nie została spełniona. Choć w zeszłym roku powodzie nawiedzały region Bielska-Białej dwukrotnie, a sprzeczność z interesem publicznym leśnicy mogli wielokrotnie usłyszeć w trakcie spotkań. Poza tym Lasy Państwowe same wygenerowały sytuację konfliktową rozpisując przetargi jeszcze w trakcie rozmów ze stroną społeczną, choć nie było takiej konieczności, bo Plany Urządzenia Lasu realizowane są w okresach dziesięcioletnich, więc wstrzymanie przetargów i prac na kilka miesięcy nie byłoby żadnym problemem
– komentuje Ślusarczyk.
Lasy Państwowe zlekceważyły ministerialne pismo i cięły nadal, realizując prace leśne na podstawie rozpisywanych przetargów. Odpowiedź leśników z dn. 18 grudnia 2024 r. na pismo MKiŚ była zaś kuriozalna. Wskazali oni bowiem na możliwe przesłankami, które mogłyby zatrzymać prace i rozpoczęte przetargi. Jedną z nich była „istotna zmiana okoliczności”, której przykładem – jak sami leśnicy wskazywali w swoim piśmie – może być „zmiana prawa, klęska żywiołowa, utrata możliwości finansowania lub inne wydarzenie mające bezpośredni wpływ na realizację zamówienia”, a kolejną – „sprzeczność kontynuacji postępowania lub realizacji zamówienia z interesem publicznym jako następstwa istotnej zmiany okoliczności”, czyli mówiąc ogólnie kwestia sprzeczności z interesem publicznym. Zdaniem Lasów Państwowych żadna z przesłanek nie została spełniona.
Dopiero decyzja Ministerstwa Klimatu i Środowiska z 10 stycznia 2025 r. nakazała wstrzymanie do końca 2027 r. cięć w projektowanych i proponowanych rezerwatach przyrody. W przypadku Bielska-Białej oznacza to zabezpieczenie jedynie 684 ha z 5490 ha postulowanych przez stronę społeczną obszarów lasów społecznych. O pozostałym obszarze do końca marca zdecyduje resort środowiska.
Trwa walka z czasem, ponieważ zanim Ministerstwo Klimatu i Środowiska podejmie decyzję utworzeniu lasu społecznego w lasach wokół Bielska-Białej wiele z tych terenów może zostać zniszczonych. Strategia leśników wydaje się oczywista – wyciąć jak najwięcej, by nie było już czego chronić
– podsumowuje Radosław Ślusarczyk.
Kontakt:
Radosław Ślusarczyk, Pracownia na rzecz Wszystkich Istot, tel. 660 538 329; e-mail: [email protected]