Lasy Państwowe wydają 17 mln na badania, które mają dowieść, że ich inwestycja nie zaszkodzi lasom

Lasy Państwowe planują budowę farm wiatrowych w lasach. Projekt ten nosi nazwę „Las Energii” i został jednoznacznie negatywnie zaopiniowany przez Państwową Radę Ochrony Przyrody, jako niebezpieczny dla środowiska leśnego oraz dla chronionych prawem gatunków zwierząt. Szczególnie negatywny wpływ turbin wiatrowych lokalizowanych w lasach na ptaki i nietoperze potwierdzają najnowsze raporty naukowe z Europy i USA. Mimo to leśnicy przeznaczają 17 milionów złotych, żeby jeszcze raz zbadać sprawę. Budzi to pytania o gospodarność, a przede wszystkim poważne wątpliwości o bezstronność tych badań oraz ich sens. Ministerstwo Klimatu i Środowiska daje zielone światło.
Projekt „Las Energii” powstał jeszcze za rządów Zjednoczonej Prawicy. To pokłosie decyzji nr 114 Dyrektora Generalnego Lasów Państwowych, Józefa Kubicy, z 2021 r. Projekt „Las Energii” zyskał akceptację Edwarda Siarki, ówczesnego Pełnomocnika Rządu ds. Leśnictwa i Łowiectwa w Ministerstwie Klimatu i Środowiska. Celem była „dywersyfikacja przychodów” Lasów Państwowych. Jerzy Fijas został kierownikiem projektu „Las Energii” za czasów PiS, a dziś jest Zastępcą Dyrektora Generalnego ds. Zrównoważonej Gospodarki Leśnej.
Pod obecnymi rządami prace nad projektem farm wiatrowych na obszarach leśnych są kontynuowane. Kierownikiem projektu jest wciąż Jerzy Fijas. Z kolei nowopowołany Dyrektor Generalny Lasów Państwowych decyzją nr 25 z 17 kwietnia 2024 r. zlecił usługę badawczą pod nazwą „Wpływ budowy farm wiatrowych na populacje ptaków i nietoperzy w lasach nizinnych Polski”.
Badania prowadzić ma Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu, pod kierownictwem profesora dr hab. Piotra Tryjanowskiego. Tryjanowski to postać kontrowersyjna, o której głośno było w związku z niesławną inwestycją budowy zamku w Stobnicy. To właśnie Tryjanowski na zlecenie inwestora stworzył raport o oddziaływaniu na obszar Natura 2000 Puszcza Notecka, w którym stwierdził, że przedsięwzięcie nie będzie negatywnego wpływu na ptaki. Z formalnego punktu widzenia dało to zielone światło dla budowy, jak się okazało, zamku. Z kolei jeszcze podczas tworzenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, Tryjanowski był autorem prognozy oddziaływania na środowisko, a to właśnie na poziomie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dopuszczono zabudowę terenu.
Wydaje się, że pan Fijas, jako promotor projektu „Lasów Energii”, zakłada, że skoro profesor Tryjanowski załatwił Stobnicę, to załatwi także wiatraki
– komentuje Radosław Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot.
Koszt około sześcioletnich badań – prawie 17 mln złotych – w całości pokrywają Lasy Państwowe. W ramach tego pilotażowego projektu do 2030 r. zbudowane mają zostać farmy wiatrowe o łącznej mocy 240 MW.
Jak podaje serwis naukawpolsce.pl projekt rozpoczęto w październiku ubiegłego roku. Sprawdzane są 104 lokalizacje na terenie ośmiu nadleśnictw w trzech województwach: wielkopolskim, lubuskim i zachodniopomorskim. Cytowany przez lasydlaklimatu.lasy.gov.pl Tryjanowski wyjaśniał: „Mam nadzieję, że będziemy mogli wtedy ocenić wpływ wiatraków na ptaki i nietoperze. (...) Porównamy, co się stało w miejscu, gdzie postawiono turbiny – a mają to być najwyższe dostępne na rynku o wysokości nawet 300 m – a jak wygląda sytuacja w lokalizacjach, gdzie tych wiatraków nie ustawiono”.
Te kosztowne badania mają więc odpowiedzieć na pytania, na które znamy już odpowiedzi. W 2023 r. opublikowano wyniki analogicznych badań wpływu turbin wiatrowych na ptaki leśne, przeprowadzonych w lasach środkowych Niemiec (Rehling, F., Delius, A., Ellerbrok, J., Farwig, N., & Peter, F. (2022). „Wind turbines in managed forests partially displace common birds…”, Journal of environmental management, 328, 116968).
Dowiedziono w nich, że różnorodność gatunkowa ptaków była wyższa w różnorodnym lesie zarówno pod względem gatunków drzew tworzących lasy, jak i ich wieku oraz struktury pionowej lasu. Odpowiada to na stawiane przez Tryjanowskiego pytanie: „Czy w uboższych siedliskowo drzewostanach jest mniej ptaków, a w bogatszych więcej”. Niemieckie badania wykazały też, że liczebność ptaków w monokulturach wskutek prac turbin wiatrowych zmniejszyła się aż o 41% a w lasach o ubogiej strukturze o 38%. Badacze wskazują, że turbiny wiatrowe w lasach gospodarczych mogą przyczynić się do spadku liczebności pospolitych ptaków leśnych.
Ponadto wyniki metaanalizy kilkudziesięciu recenzowanych publikacji naukowych dotyczących oddziaływania turbin wiatrowych wykazały, że 63% ptaków i 72% nietoperzy opuszcza terytoria w sąsiedztwie turbin.
Wiemy też, że ryzyko kolizji ptaków i nietoperzy rośnie wraz z wysokością turbiny oraz jej mocą. To z kolei potwierdziły amerykańskie badania, których wyniki opublikowano w 2024 r.
Badania z wykorzystaniem psów wykazały zaś, że dotychczasowe szacunki dotyczące śmiertelności spowodowanej przez turbiny mogą być prawie trzykrotnie zaniżone. Wynika to z niskiej wykrywalności zwłok zwierząt przez ludzi.
Co ciekawe w opublikowanym w 2016 r. artykule, którego współautorem jest prof. dr hab. Tryjanowski, opisano wyniki badań prowadzonych w latach 2011-2013 na największej farmie wiatrowej w Polsce – w okolicach Margonina w Wielkopolsce, składającej się z 60 turbin o łącznej mocy 120MW i obejmującej obszar ponad 100 km kw. krajobrazu rolniczego urozmaiconego lasami i zbiornikami wodnymi.
Badania te wykazały stałą negatywną zależność między bliskością turbin a liczbą ptaków. Co więcej, w artykule tym przyznano, powołując się na publikacje naukowe, że farmy wiatrowe „mają głównie negatywny bezpośredni i pośredni wpływ na zwierzęta, szczególnie ptaki i nietoperze”, który może być zredukowany m.in. poprzez odpowiednią lokalizację turbin. W artykule sugerowano też, by obniżać potencjał siedliskowych terenów rolnych, na których budowane mają być turbiny w celu minimalizacji negatywnego oddziaływania.
Tryjanowski był też jednym z współautorów Wytycznych dotyczących oceny oddziaływania elektrowni wiatrowych na ptaki opracowanych w 2011 r. na zlecenie Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, gdzie szeroko omówiono negatywne oddziaływania: śmiertelność w wyniku kolizji, zmiany wzorców wykorzystania terenu, efekt bariery, bezpośrednią utratę siedlisk oraz fragmentację i przekształcenia siedlisk.
Czy w obliczu postępującej katastrofy klimatycznej i drastycznego spadku bioróżnorodności potrzebujemy kolejnych, bardzo kosztownych badań udowadniających, że elektrownie wiatrowe wiążą się ze śmiertelnością ptaków i nietoperzy i nie powinny być lokalizowane na obszarach leśnych i cennych przyrodniczo? Transformacja energetyczna i dekarbonizacja gospodarki nie może, i nie musi, odbywać się znacznym kosztem przyrody. Kryzys klimatyczny i kryzys bioróżnorodności są ze sobą powiązane i wzajemnie na siebie oddziaływują. Nie naprawimy jednego niszcząc drugie i odwrotnie
– komentuje Radosław Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot.
Podobne zdanie wyraziła pod koniec stycznia tego roku Państwowa Rada Ochrony Przyrody (PROP), negatywnie opiniując lokalizacje turbin wiatrowych w lasach: „Według najlepszej współczesnej wiedzy, praca siłowni wiatrowych opartych o aktualnie dostępną technologię, zlokalizowanych w lasach, stwarza szczególne zagrożenie dla środowiska leśnego oraz dla chronionych prawem gatunków zwierząt. Lokowanie ich na terenach leśnych, będących obszarami o znacznej różnorodności biologicznej, potęguje zagrożenia przyrodnicze typowo powodowane przez te obiekty. Rada wyraża przekonanie, że w warunkach Polski nie ma gospodarczego, prawnego i środowiskowego uzasadnienia dla lokalizacji tak ryzykownych przyrodniczo instalacji akurat na obszarach zalesionych”.
Sam fakt przyznania przez Lasy Państwowe, czyli potencjalnego inwestora stawiania farm wiatrowych w lasach, 17 milionów złotych konkretnej jednostce badawczej, powinien budzić pytania o ich bezstronność. Zwłaszcza, gdy kierownik badań stwierdza, że „stawianie farm wiatrowych w lub na obrzeżach lasów jest bardzo popularne w Niemczech, Szwecji czy Finlandii, w której turbiny stoją nawet na terenie parków narodowych”.
Mając na uwadze istniejącą już bogatą literaturę naukową w tym temacie, która nie powstała na zlecenie inwestora, pojawia się pytanie czy pilotaż projektu Lasów Państwowych nie jest prowadzony, by naukowo autoryzować stawianie wiatraków w lasach? A jeśli nawet nie, to jaki jest sens prowadzenia kolejnych badań kosztem leśnej przyrody, by uznać fakt negatywnego oddziaływania za udowodniony? – pyta Radosław Ślusarczyk i dodaje: – Niestety nie pierwszy raz argumenty naukowe nie przemawiają ani do Lasów Państwowych.
Argumenty naukowe nie przemawiają jednak również do Ministerstwa Klimatu i Środowiska, które w odpowiedzi na apel Pracowni na rzecz Wszystkich Istot z lutego br. o wstrzymanie projektu „Las Energii” powieliło argumentację przedstawioną w komunikacie Lasów Państwowych: „Polska, w obliczu zaistniałej sytuacji geopolitycznej, stoi przed kluczowym wyzwaniem transformacji energetycznej i dekarbonizacji gospodarki, jak również zbudowania odpowiedniego bezpieczeństwa energetycznego kraju”.
Całkowicie nieuzasadniona jest lokalizacja farm w miejscach, w których będą powodowały straty przyrodnicze. Mamy przecież w Polsce wystarczająco wiele odpowiednich do tych celów miejsc na potrzebną moc energii odnawialnej. Gdyby Lasy Państwowe faktycznie były zainteresowane przeciwdziałaniem zmianom klimatu, te 17 mln złotych mogłyby przeznaczyć nie na inwestycje obniżające bioróżnorodność, lecz ją zwiększające, np. poprzez ochronę i przywracanie mokradeł, działania z zakresu ochrony czynnej zagrożonych gatunków czy siedlisk
– podsumował Ślusarczyk.
Kontakt dla mediów:
Radosław Ślusarczyk, tel.: 660 538 329, e-mail: [email protected]