Niemal 1000 ha cennych lasów do wycinki pod „ekologiczne” inwestycje w Stalowej Woli

Nawet 1000 ha lasów ochronnych pod Stalową Wolą może zostać wycięte pod wdrażanie projektów m.in. elektromobilności i poprawy jakości powietrza. Jest to możliwe dzięki spuściźnie rządów Zjednoczonej Prawicy, czyli specustawie Lex Izera. Negatywną opinię dla tego przedsięwzięcia wydała Państwowa Rada Ochrony Przyrody. Wycinkom sprzeciwia się także Nadleśnictwo Rozwadów oraz część samorządowców i mieszkańców Stalowej Woli. Pracownia na rzecz Wszystkich Istot złożyła odwołanie od decyzji.
Według najnowszych danych Polska zajmuje drugie miejsce w Europie pod względem tempa utraty terenów zielonych – więcej od nas straciła tylko Turcja. W ciągu zaledwie pięciu lat (2018–2023) zniknęło u nas ponad 1 000 km² naturalnych obszarów.
Lex Izera
Na przyśpieszenie tego procesu miała niewątpliwie ustawa Lex Izera, uchwalona za rządów Zjednoczonej Prawicy. Umożliwiała ona odbieranie terenów Lasom Państwowym pod wycinkę i budowę przedsięwzięć związanych z elektromobilnością, energetyką, nowymi technologami, motoryzacją czy obronnością. Specustawę uchwalono w półtora miesiąca – bez konsultacji społecznych czy nawet międzyresortowych.
Skąd nazwa Lex Izera? Od polskiego samochodu elektrycznego, który miał być produkowany pod Jaworznem. W tym celu właśnie odebrano leśnikom 250 ha lasów i je wycięto. Ale fabryka nie powstała. Niestety rządy Koalicji 15 Października specustawy nie cofnęły, więc korzysta z niej m.in. Lucjusz Nadbereżny, polityk PiS, a od 2014 r. prezydent Stalowej Woli, forsując wizję inwestycji, które mają powstać na niemal 1000 ha cennych terenów leśnych.
Stalowa Wola przekształca lasy w tereny przemysłowe
Rada Miejska w Stalowe Woli uchwałą z lipca 2023 r. zatwierdziła miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego zmieniający lasy na tereny usług lub produkcji. Na wylesionym terenie możliwa będzie realizacja inwestycji z zakresu produkcji przemysłowej, produkcji energii z urządzeń wytwarzających energię z odnawialnych źródeł energii, w tym o mocy zainstalowanej większej niż 500 kW (w szczególności: elektrownie słoneczne, produkcja zielonego wodoru), składów i magazynów, usług (w tym publicznych) uciążliwych i nieuciążliwych oraz instalacji odzysku energii z frakcji energetycznej odpadów. Uchwała poprzedzona była wątpliwej jakości prognozą oddziaływania na środowisko oraz niezwykle lakoniczną opinią ówczesnego kierownictwa Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Rzeszowie, którye nie wniosło żadnych uwag do dokumentu.
Po uchwaleniu miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, inwestor – Gmina Stalowa Wola – rozpoczęła starania o uzyskanie pierwszych dwóch zezwoleń umożliwiających przekształcenie lasu w tereny przemysłowe, to jest decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla wylesienia terenu oraz zezwolenia Regionalnego Dyrektora Lasów Państwowych w Lublinie na trwałe wyłączenie gruntów z produkcji leśnej.
Przegrana bitwa
Batalię o pierwszą decyzję w sprawie wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla wylesienia ok. 878 ha prezydent Stalowej Woli przegrał. Po miażdżących opiniach Lasów Państwowych, Państwowej Rady Ochrony Przyrody, postanowił on umorzyć postępowanie.
W krytycznej opinii PROP czytamy: „Skala i charakter błędów zawartych w tym raporcie budzi wątpliwości co do rzetelności wszystkich innych elementów jego treści, a w szczególności co do wysnuwanych w nim ostatecznie wniosków. Treść raportu nie spełnia podstawowych zasad dobrych praktyk w zakresie inwentaryzacji przyrodniczych i ocen oddziaływania na środowisko, świadczy zaś o wyjątkowej niekompetencji autorów”. Autorzy raportu stwierdzili, że lasy te charakteryzują się średnią różnorodnością biologiczną choć nie przeprowadzili nawet poprawnej inwentaryzacji przyrodniczej.
Stanowcze negatywne stanowisko wobec planów wylesienia tego terenu wyraziło też wtedy Nadleśnictwo Rozwadów, które zwróciło uwagę, że: „Obszar ten to ostoja wielu gatunków ptaków wymienionych w załączniku I Dyrektywy Ptasiej będących przedmiotami zainteresowania Wspólnoty. (...) Przedmiotowy obszar, planowany do przekształcenia, to w przeważającej mierze siedliska wilgotne i bagienne w ilości 515 ha. Wraz z kilkudziesięcioma hektarami przyległych łąk na glebach torfowych, nie będących w zarządzie PGL-LP, są cennymi ekosystemami z ponadprzeciętnymi walorami przyrodniczymi, zapewniającymi siedliska dla wielu gatunków roślin i zwierząt – dziś to obszar lęgowy żurawia gatunku będącego pod ścisłą ochroną, czajki, żmii zygzakowatej, gniewosza plamistego oraz licznych przedstawicieli świata herpetofauny”.
Kolejna próba forsowania wizji prezydenta Stalowej Woli
Prezydent po pierwszej porażce nie porzucił planów wycinania lasów, lecz 22 września br. uzyskał pozwolenie na wyłączenie z produkcji leśnej 632 ha od Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych (RDLP) w Lublinie.
By powstał „Strategiczny Park Inwestycyjny Euro-Park Stalowa Wola” wylesieniu mają podlegać w znakomitej większości (611 ha) lasy ochronne: wodochronne i ochronne wokół miast. Pełnią one istotne funkcje ekologiczne, zdrowotne i rekreacyjne dla lokalnej społeczności. Lasy te są też częścią korytarza ekologicznego, na co zwróciło uwagę nadleśnictwo: „Wycinka lasu z tak dużego obszaru będzie mieć znaczący negatywny wpływ na funkcjonowanie i upośledzenie funkcji korytarzy migracyjnych, prowadząc do szeregu problemów dla bioróżnorodności i ekosystemów”.
Przyroda kulą u nogi prezydenta Stalowej Woli
Tymczasem, jak wynika m. in. z uzasadnienia decyzji RDLP w Lublinie, dla Prezydenta Miasta Stalowa Wola przyroda to jedynie przeszkoda w realizowaniu wielkich planów inwestycyjnych. Wnioskował on do RDOŚ w Rzeszowie, by ten nie ustanawiał strefy ochrony bielika, ponieważ „znacząco ograniczyłoby [to] możliwość realizacji inwestycji”. Zlecił nawet własną ekspertyzę ornitologiczną, która wykazała brak lęgów tego gatunku. Ostatecznie strefa ochrony została ustanowiona przez RDOŚ.
Podjęliśmy kroki prawne, by przeciwdziałać tej inwestycji. Uważamy bowiem, że niszczenie bardzo cennego lasu dla niby proekologicznych inwestycji to absurd. Ustawa przeforsowana przez PiS, na podstawie której Lasy Państwowe wyłączyły z produkcji leśnej las jest dewastacją
– komentuje Radosław Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot.
„Zamierzona wycinka ma objąć 973 ha lasu w ciągu 10 lat, jest to więc wylesienie bez precedensu na polskich obszarach zurbanizowanych w ostatnich latach” – napisała w swojej opinii PROP. W ocenie przyrodników ze Stowarzyszenia Pracownia na rzecz Wszystkich Istot wylesienie tego terenu niewątpliwie stanowić będzie nieodwracalną szkodę w środowisku przyrodniczym. Odwołanie od zmiany przeznaczenia gruntów wniosło też Towarzystwo na rzecz Ziemi z Oświęcimia.
Mieszkańcy protestują
Potwierdzają to sami mieszkańcy Stalowej Woli, którzy w utworzonej petycji przeciwko wycince, napisali: „To nie tylko atak na nasze środowisko naturalne, ale także na nasze prawa jako obywateli. Czujemy się pozbawieni głosu w sprawach dotyczących naszego miasta i zdruzgotani widząc, jak władze podejmują decyzje bez naszego udziału i zgody, zapominając, że pełnią swoje funkcje w naszym imieniu, a las nie jest ich prywatną własnością, gdyż należy do nas wszystkich – mieszkańców miasta Stalowa Wola”.
Paradoksalnie, prezydent Stalowej Woli, który jest zwolennikiem inwestycji i wylesiania, podkreśla ekologiczny wymiar przedsięwzięcia, które będzie realizowały projekty elektromobilności czy poprawy jakości powietrza. W wykonanym na jego zlecenie raporcie stwierdzono, że wylesienie jest wariantem najkorzystniejszym na środowiska (w porównaniu z brakiem inwestycji!) a inwestycja „nie będzie stanowiła zagrożenia dla środowiska naturalnego oraz zdrowia publicznego mieszkańców miejscowości Stalowa Wola”.
Terenów inwestycyjnych w Polsce nie brakuje, więc można i trzeba rozwijać zielone technologie, ale nie kosztem przyrody, ponieważ przynosi to efekt odwrotny od zamierzonego. Niszczenie lasów, szczególnie – jak pod Stalową Wolą – pełniących funkcję wodochroną i ochronną, w czasach coraz częstszych kataklizmów, jak susze czy powodzie, to działanie nie tylko antyprzyrodnicze, ale i antyspołeczne. Dlatego zrobimy, co w naszej mocy, by ten las uratować, bo jest on wart ochrony w postaci rezerwatu, a nie przekształcenia na tereny inwestycyjne
– mówi Radosław Ślusarczyk.
Kontakt:
Radosław Ślusarczyk, Pracownia na rzecz Wszystkich Istot, tel. 660 538 329; e-mail: [email protected]