OCHRONA LASÓW 02.12.2025

Rysi Las do wycięcia, Góry Słonne zdewastowane. Dlaczego Polska wciąż ignoruje wyrok TSUE?

Katarzyna Wiekiera
Katarzyna-Wiekiera
Ryś w Rysim Lesie, Fot. A.Zbożek
Ryś w Rysim Lesie, Fot. A.Zbożek

Rysi Las – fragment dzikiej karpackiej puszczy z ponad 120-letnim drzewostanem – ma iść pod topór. Od miesięcy aktywiści, przyrodnicy i mieszkańcy próbują ocalić ten jeden z ostatnich dobrze zachowanych lasów w regionie. Nadleśnictwo Krasiczyn, mimo pozytywnej opinii RDLP Krosno dotyczącej utworzenia tu lasu społecznego, zapowiada pozyskanie drewna. Strona społeczna alarmuje: bez prawa do sądu nie ma możliwości ochrony lasu. Mijają dwa lata od wyroku TSUE, którego Polska wciąż nie wdrożyła.

Rysi Las, położony w wydzieleniu 208a Nadleśnictwa Krasiczyn, to 17-hektarowy, górski las wodochronny obejmujący źródliska potoku Kopija. To miejsce znane z obserwacji rysia, żbika, orła przedniego, sóweczki i licznych dzięciołów, a także nietoperzy, płazów czy rzadkich chrząszczy. Wysokie jodły, stare dęby szypułkowe i buki tworzą tu unikatowy, różnowiekowy las.

Mimo tej wartości w 2024 r. nadleśnictwo przygotowało plan pozyskania 1700 m³ drewna – dziesiątek tirów surowca, w tym ponadstuletnich dębów. Ogłoszono przetargi, wytypowano drzewa, wykonano szacunki brakarskie. Strona społeczna próbowała temu zapobiec, wnioskując o odstąpienie od cięć jeszcze zanim wyłoniono ich wykonawcę. 

Rok nadziei dla Rysiego Lasu i decyzja, która wszystko przekreśliła

W styczniu 2025 r. Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych (RDLP) Krosno, z dyrektorem Marianem Piganem, zaprosiła społeczników na wizję lokalną i pozytywnie oceniła pomysł stworzenia w tym miejscu lasu społecznego. Swoje opinie przedstawiali naukowcy – m.in. prof. Szwagrzyk i prof. Bodziarczyk – uznając teren za kluczowy do zachowania i wyłączający potrzebę cięć.

Zróżnicowana struktura tego lasu w połączeniu z występowaniem okazałych, wysokich jodeł sprawia, że teren świetnie nadaje się do odpoczynku, rekreacji i codziennego kontaktu z leśną przyrodą

– napisali naukowcy.
Mieszkańcy podczas spaceru w obronie Rysiego Lasu. Fot. Inicjatywa Dzikie Karpaty
Mieszkańcy podczas spaceru w obronie Rysiego Lasu. Fot. Inicjatywa Dzikie Karpaty

W marcu ruszyła petycja, która zebrała do dziś ponad 7,5 tys. podpisów. Sprawa przyciągnęła także głosy znanych osób.

– „Apeluję do Ministerstwa Klimatu i Środowiska, do Pani Minister Kloski i Pana Ministra Dorożały, żeby na poważnie zajęli się sprawą tego cennego lasu. To jest bardzo proste: piły precz!” 

– mówił pisarz i dziennikarz Adam Wajrak w nagraniu wspierającym apel.

Wszystko wskazywało na to, że kompromis jest możliwy. Finalna wizja terenowa, mająca określić jedynie pojedyncze cięcia drzew zagrażających bezpieczeństwu, była zaplanowana na 29 października 2025 r. Dzień przed nią RDLP ją odwołała i zorganizowała naradę, na której ogłoszono, że wycinka odbędzie się w pełnym zakresie.

Andrzej Zbrożek, nauczyciel biologii zaangażowany w obronę Rysiego Lasu nie kryje rozżalenia:

Czuję się oszukany. Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Krośnie obiecała nam wyłączenie Rysiego Lasu z wycinek. Po roku rozmów ogłosili, że byli tylko mediotarami, a decyzyjność przekazali do Nadleśnictwa Krasiczyn znanego z eksploatacyjnego podejścia. Usłyszeliśmy, że o wycince zdecyduje nadleśniczy Włodek.

Kontrowersyjna postać lokalnego nadleśniczego

Przemysław Włodek kieruje nadleśnictwem od ponad 20 lat. W regionie pamiętany jest m.in. z głośnego konfliktu z nauczycielem Andrzejem Zbrożkiem – któremu nadleśnictwo odcięło jedyną drogę do domu, montując szlaban i fotopułapki. Sąd dwukrotnie uniewinnił Zbrożka, a Włodek nie pojawiał się na rozprawach, ujawniając jednocześnie dane osobowe mieszkańca na stronie nadleśnictwa.

Mimo zapowiedzi „nowego otwarcia” po wyborach z 2023 r., Nadleśnictwo Krasiczyn nie przeszło żadnych zmian kadrowych. Petycję w sprawie odwołania Włodka podpisało prawie 7 tys. osób . Aktywiści zarzucają Włodkowi m.in. wycinkę drzew o wymiarach pomnikowych, zniszczenie siedlisk oraz strefy ochrony orła przedniego. W tej ostatniej sprawie od kilku lat toczy się postępowanie. 

Nadleśnictwo Krasiczyn odrzuca wnioski o ochronę lasu, ignoruje opinie ekspertów, a rozmowy ze stroną społeczną okazują się pozorne. Wciągnięto nas w wielomiesięczne konsultacje, które skończyły się niczym

– mówi Łukasz Synowiecki z Inicjatywy Dzikie Karpaty

Nadleśniczy Włodek w rozmowie z Gazetą Wyborczą tłumaczy: 

Właściciel ZUL-u mając z nami umowę, zatrudnia ludzi, kupuje sprzęt. Ileś ludzi z tego żyje. A odbiorców drewna nie obchodzi, że nagle w ciągu roku tworzone są rezerwaty, że kolejne wydzielenia są wyłączane z wycinki.

Drzewa przeznaczone do wycinki w Rysim Lesie. Fot. A.Zbrożek
Drzewa przeznaczone do wycinki w Rysim Lesie. Fot. A.Zbrożek

Wycinka” vs „zabiegi i pielęgnacja"

W sporze o Rysi Las istotny jest także język. Leśnicy określają pozyskanie 1700 m³ drewna jako „zabiegi pielęgnacyjne”, „zróżnicowanie drzewostanu” i „zapewnienie lepszych warunków dla jodły”. Z perspektywy społeczników to forma maskowania gospodarczej wycinki.

Próby leśników przedstawienia sporów o lasy jako niejednoznacznych, gdzie cięcia przedstawiane są jako wyraz troski o las uważam za przykrywkę dla gospodarki sfokusowanej na pozyskaniu drewna. A sprawa jest prosta, albo chronimy albo wycinamy

– ocenia Radosław Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot.

Mimo obietnic ochrony dominują wycinki

Stowarzyszenie Pracownia na rzecz Wszystkich Istot przypomina, że inne nadleśnictwa RDLP Krosno – Stuposiany i Lutowiska – prowadzą wycinki bez zatwierdzonych Planów Urządzania Lasu (PUL), co jest sprzeczne z ustawą o lasach. W skali kraju dotyczy to 46 z 430 nadleśnictw. Organizacja złożyła w tej sprawie skargę do Komisji Europejskiej.

Natomiast nowe PUL-e, zakładają cięcia na ponad 90% powierzchni bieszczadzkich nadleśnictw Stuposiany i Lutowiska – również na terenach planowanych rezerwatów i lasów naturalnych.

Rysi Las nie jest jedynie lokalną historią. Ona pokazuje systemowy problem. Choć ostatnie lata obfitują w obietnice ochrony lasów, nowe regulacje i konsultacje – dominują wycinki często nawet bez właściwych dokumentów. Polskie lasy są eksploatowane, pozyskanie jest rekordowe i nie spadło za tego rządu. Jesteśmy pozbawieni prawa do sądu, by chronić przyrodę a tracimy przez wycinki bardzo cenny tereny

– alarmuje Ślusarczyk.

Góry Słonne: zniszczenia „zgodne z prawem”

Brak prawa do sądu oznacza również brak realnej możliwości reakcji, gdy dzieje się dewastacja. Na terenie Nadleśnictwa Brzozów, w Parku Krajobrazowym Gór Słonnych, objętym ochroną w postaci dwóch obszarów Natura 2000, w pierwszym półroczu 2025 r. wycinano ponadstuletni jodłowo-bukowy starodrzew o wysokim stopniu naturalności. W opinii przyrodnika i miejscowego aktywisty, Jakuba Lenkiewicza poza zniszczeniem lasu, zaburzono lokalną hydrologię i mikroklimat doliny górskiego potoku.

To jedno z najbardziej drastycznych zniszczeń lasu na Podkarpaciu, jakie widziałem. Krajobraz został zdemolowany, miejscami doszło do całkowitego ogołocenia lasu z piętra wysokich drzew. Wycinki były prowadzone w okresie lęgowym ptaków a jeden z dwóch tutejszych obszarów naturowych to obszar ochrony ptaków. Prowadzono liczne drogi zrywkowe, zostały zainicjowane liczne procesy erozyjne. Urzędnicy i leśnicy mówią, że wszystko jest zgodnie z prawem, a ja widzę zdewastowany górski ekosystem, którego nie da się odtworzyć

– mówi Lenkiewicz.

Lenkiewicz interweniował w sprawie Gór Słonnych w Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska (GDOŚ) oraz w Ministerstwie Klimatu i Środowiska. Urzędnicy w oficjalnych pismach powołują się na zatwierdzony PUL na lata 2017–2026.

Wszelkie działania na terenie wydzielenia 190a, w tym zabieg rębni IVd realizowane były w sposób zgodny z obowiązującymi przepisami

– możemy przeczytać w piśmie GDOŚ
Wycinka w Górach Słonnych. Fot. J.Lenkiewicz
Wycinka w Górach Słonnych. Fot. J.Lenkiewicz

Sedno problemu: brak prawa do sądu

Bez możliwości zaskarżania planów urządzenia lasu społeczeństwo nie ma narzędzi do kontroli LP. Właśnie to stwierdził w marcu 2023 r. Trybunał Sprawiedliwości UE, nakazując Polsce wprowadzenie zmian legislacyjnych. Dwa lata później – nic się nie zmieniło.

Co więcej, projekt nowelizacji ustawy o lasach, przygotowany przez obecny rząd, nie tylko nie wdraża wyroku TSUE, ale umożliwia cięcia bez PUL – za zgodą ministra.

To legalizacja sytuacji, w której nadleśnictwa w Polsce funkcjonują przez wiele miesięcy, a nawet lata, bez jakiejkolwiek kontroli

– wyjaśnia Ślusarczyk.

Ponadto projekt nowelizacji, nie daje organizacjom ekologicznym możliwości bycia stroną postępowania. Ich uwagi mają pozostać jedynie „wolnymi wnioskami”, których nikt nie musi brać pod uwagę. Projekt pozwali także ministrowi wydawać natychmiast wykonanie decyzji o wycinkach.

Czyli zanim skarga trafi do sądu – las może już być wycięty. To bubel prawny, który jeszcze bardziej ogranicza kontrolę społeczną nad Lasami Państwowymi

– ostrzega Ślusarczyk.

Systemowy problem, nie pojedyncze przypadki

Los Rysiego Lasu, wycinki w Górach Słonnych i działania w bieszczadzkich nadleśnictwach pokazują wspólny mianownik: nawet najcenniejsze lasy mogą zostać wycięte legalnie, a wyrok TSUE pozostaje martwy.

Lasy Państwowe planują, wykonują i same się nadzorują. Bez prawa do sądu ochrona przyrody w Polsce jest fikcją

– podsumowuje Ślusarczyk.

Co dalej? Aktywiści mówią wprost: jeśli prawo się nie zmieni, unikatowe przyrodniczo fragmenty Karpat i innych cennych lasów w Polsce mogą zniknąć na zawsze.

Rysi Las – mimo opinii ekspertów, tysięcy podpisów i miesięcy rozmów – wciąż jest zagrożony wycinką. Góry Słonne – już zostały zdewastowane. Bez sądowej kontroli PUL – będzie więcej takich historii.